Logo Icon
Search Icon
Clear Icon
Logo Icon
  • Wyprzedaż
  • Rowery
  • Części
  • Odzież
  • Akcesoria
  • Specialized
  • Wsparcie
  • Logo Icon
    Specialized
    Arrow Back Icon
    Clear Icon
    Moja lokalizacja

    Wprowadź swój kod pocztowy, abyśmy mogli podać Ci jak najdokładniejsze informacje o stanie magazynowym i dostawie.

    Location Pin Icon

    Użyj mojej lokalizacji

    Pokaż całą mapę
    Clear Icon
    Ustaw swojego preferowanego sprzedawcę
    Search icon
    Location Pin Icon

    Użyj mojej lokalizacji

    Pokaż całą mapę
    Mój sprzedawca

    Nie zapisano

    Inne sklepy w Twojej okolicy

    Dostać Się Na Plac Boju

    Costal Crew: Turbo Kenevo

    Budowa nowych szlaków to głównie ból pleców - już sam transport narzędzi na miejsce może nieźle dać w kość. Nieoceniony okazuje się silny pomocnik, stąd Coastal Crew postawili na Turbo Kenevo. Jako miły dodatek można potraktować fakt, że po zakończeniu prac potrafi zmienić się z konia pociągowego w rączego rumaka.

    Piły, łańcuchy i inne akcesoria. Nie jest to bynajmniej nazwa kapeli z Jarocina, ale zestaw narzędzi, które Dylan Dunkerton i Curtis Robinson z Coastal Crew zabierają ze sobą do lasu, by z ich pomocą wyczarować kolejny trail. Oczywiście to nie wszystko - nie może zabraknąć młotka, gwoździ, szpadli oraz czegoś, co swoją siłą i wytrwałością przyciąga i hipnotyzuje. Koń? Mechaniczny? Coś lepszego - rower elektryczny. A dokładnie Turbo Kenevo.
    Zanim pomyślisz lub powiesz na głos, że to dla mięczaków, spójrz na to z innej strony. Na plac boju - miejsce, w którym można zacząć kopać, plenić, karczować i ogólnie świetnie się bawić budując szlak taki, jaki widzimy na filmiku - trzeba jakoś przetransportować niezbędny sprzęt. CAŁY TEN SPRZĘT. Na przykład na plecach, co już nie jest zabawą dla mięczaków.

    „Zrobiliśmy z tego roweru naszego konia pociągowego” - wyjaśnia Curtis, opowiadając o szczegółach całej akcji. O jakich liczbach mówimy? „Kiedy kręciliśmy film MOTIVE, musieliśmy wnieść na plecach jakieś 50... no może 40 kg” - precyzuje. Czterdzieści kilo! To tak, jak przedzierać się przez las ze zmywarką, albo owczarkiem niemieckim na plecach.

    „W normalnych warunkach - dodaje Dylan - nie wjechałbyś tam na góralu z takim ładunkiem. Sprawy przyjmują inny obrót, kiedy masz do dyspozycji kilkaset watów dodatkowej mocy.”

    „Ta maszyna ma coś w sobie - Curtis zaczyna fantazjować - choć może z zewnątrz wygląda to, jakbyś popędzał załadowanego osła. Tyle że ten się w ogóle nie męczy... A ty w zasadzie koncentrujesz się na tym, by siedzieć prosto i wygodnie, kiedy rower wykonuje za ciebie całą robotę.”

     Ci kolesie nie zawsze e-ntuzjastycznie podchodzili do e-rowerów. Przynajmniej nie na początku. „Myślałem sobie, że to jakaś lipa” - mówi Curtis. „Wszyscy podchodziliśmy do tego sceptycznie. Do pierwszej jazdy... Nie mieliśmy pojęcia, o co w tym chodzi.” A jakie jest twoje zdanie teraz, Curtis?

    „Jedzie się jak po maśle - mówi bez wahania. Rower jest leciutki, zwłaszcza po zdjęciu całego tego ładunku. Zrzucasz bagaż i nagle czujesz się jak na rasowym szlakowcu. Nic nie psuje wrażenia z jazdy. Wydaje ci się, że jedziesz jak po sznurku - żadnych gwałtownych ruchów, poślizgów, nic podobnego. Jadąc szybko po niestabilnym podłożu łatwo stracić kontrolę, ale ten rower zwyczajnie nie bierze tego pod uwagę.”

     To jeszcze nie koniec pracy dla Turbo Kenevo. Szlak jest gotowy i w naturalny sposób pojawia się pokusa, by wypróbować, na co go stać. Video pokazuje jasno i wyraźnie, że stać go na wiele - można wręcz odnieść wrażenie, że został stworzony bardziej z myślą o zabawie, niż katorżniczej pracy.

    „Szybko zrozumieliśmy, jak dużą zaletą tego sprzętu jest niska masa - świetnie wchodzi w zakręty, lubi szybką jazdę” - wyjaśnia Dylan. „Pod wieloma względami bije na głowę klasyczne rowery. Daje tak niesamowitą frajdę. Nie pamiętam, by któraś z moich maszyn potrafiła tak wchodzić w zakręty. Chyba chodzi o rozkład masy... sam nie wiem.”

    Curtis podkreśla jeszcze jedną zaletę Kenovo - niepozorny wygląd.

    „Parę osób zwróciło na niego uwagę, pochwaliło design, ale w ogóle nie zwróciło uwagi na baterię” - wyjaśnia. „Moim zdaniem to, że wygląda tak niewinnie - z daleka przypomina zwykłe enduro - to jego spora zaleta. Niepozorny na pierwszy rzut oka, tym bardziej zaskoczy po kilku pierwszych obrotach korby.”